Wygląda na to, że musisz się zalogować do panelu kursanta.
2021-04-19T00:08:05+02:00
Subscribe
Please login to comment
36 komentarzy
najstarszy
najnowszyoceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Katarzyna Urbańska
3 maja 2021 10:56
W moim przypadku na piedestale jestem niżej niż inni. Inni są mądrzejsi, lepsi, wiedzą lepiej… Problem mam zwłaszcza z osobami, które uważam za „autorytety”. Podpowiedzcie proszę jak zacząć z tym pracować.
Na początek zacznij kwestionować autorytety i sprawdzać kiedy powstał podziw dla nich. Lub kto doceniał tego typu osoby, stawiając je na piedestale, przez co stworzył się wzór który powtarzasz. Czyli np. Mama chwaliła lekarzy, albo np. dany typ człowieka – oczytanego, robiącego karierę. I teraz to kojarzy się z autorytetem u osoby, na której miłości nam zależało. A więc szuka się takich autorytetów i stawia się je na piedestale.
Anna Kamelska
19 października 2022 14:38
A jeśli druga strona nie chce poznać tego co myśle i czuje? Jeśli nie mam możliwości tego uzewnętrznić i muszę to tłumić w sobie?
Danuta Paterak
25 grudnia 2022 10:36
słuchając Was, można by pomyśleć, że np. człowiek bez kultury, który głośno rozmawia przez telefon w komunikacji miejskiej, nie zwracając uwagi na innych podróżnych jest równie wartościowy jak by tę zaletę posiadał?…czy dobrze rozumuję?…lub jeśli mnie denerwuje, to muszę poszukać jakiegoś braku u siebie…?
Wszystko w innych ludziach, co wywołuje nasze reakcje jest o nas samych. Ludzie to lustra albo tego, co nas w nas samych denerwuje, albo tego, za czym tęsknimy. Ocena – bez kultury – płynie z uwarunkowań społecznych, doświadczeń, tego co się mówi nam co jest kulturalne, a co nie. Nie ma nic wspólnego z prawdą = w niej wszystko jest neutralne. Ale głośne mówienie – może np. uruchamiać w Tobie żal czy wkurzenie o to, że Ty sama nie potrafisz głośno stawać za sobą. To taki przyklad z brzegu dla zobrazowania.
Może jestem mało pojętna, ale ta teoria Junga mnie uwiera, bo co z sytuacją gdy denerwuje mnie pijana osoba wsiadająca za kierownicę samochodu lub sadysta pastwiący się nad zwierzęciem… czy czasami coś nie jest porostu dobre lub naganne? Być może błędem jest dopasowywanie na siłę, do własnych lęków czy kompleksów, irytującą nas sytuację czy osobę…zamiast uznać fakt, że konkretna sytuacja lub osoba jest po prostu zła, nieakceptowalna przez nas, bo nie jesteśmy zwyrolem…?
I tu warto sobie zadać pytanie – czy akceptuję siebie, gdy zachowuję się „nagannie”? Jak często znęcam się nad sobą, np. przekraczając swoje granice czy pomijając swoje potrzeby? Zasada lustra nie działa na płaszczyźnie skutku a przyczyny. Właśnie dlatego jest tak niewygodna dla umysłu. :) Owszem, możesz uznać kogoś lub coś za złe, ale czy to oznacza, że to nie jest też o Tobie?
Ja też widzę, że ta teoria jest słaba. Rozumiem, że niedoskonałości trzeba w sobie akceptować jeśli nie krzywdzą drugiego człowieka. Ale co jeśli jakiś człowiek kocha mordować, gwałcić. Jak można w kimś albo w sobie zaakceptować takie zachowania I jeszcze usprawiedliwiać miłością do siebie? No załóżmy, że sprawia mi to przyjemność. Co wtedy? Czy według Was to nie są złe zachowania?
Nie ma złych zachowań. To jest ocena umysłu, który bardzo chce sobie wszystko poszufladkować i przypisać do tego co zna. Nie ma także czegoś takiego jak niedoskonałości. Bo każdy ma i cień i światło. Dopóki nie akceptujemy swojego cienia, będziemy go doświadczać ze świata z zewnątrz. Kiedy kochasz bezwarunkowo, może Ci sie nie podobać zachowanie, ale kochasz człowieka. Nie jesteśmy tu aby oceniać innych, tylko pracować ze sobą samym czy samą. A dzięki temu mieć wpływ na transformację do okoła nas. Kiedy przestaniemy mordować siebie sami w wielu aspektach – wówczas na zewnątrz też będzie mniej takich zachowań. Wszystko pokazuje nam na nas – w konktekście emocji i energii. NIe da się tego oszukać. Jakkolwiek mało wygodne to jest :)
Barbara
23 stycznia 2023 17:43
Witam, dziękuję za wspaniały kurs :-) Ale już pojawiły się pewne problemy – opór z ćwiczeniami. Jeden to to, że ciężko mi uznać, że wszyscy ludzie są cenni, dobrzy i tak samo wartościowi dla świata. W sensie Putin, gwałciciele, mordercy są tak samo cenni? Aż wzdrygam się na samą myśl. Drugie to opór z ćwiczeniem pokazywania emocji i mówienia prawdy. Zawsze byłam szczera,, ale to mówienie prawdy przyniosło mi chyba więcej szkody niż pożytku. Jak robiłam to ćwiczenie i wypisywałam ile razy odważyłam się pokazać swoje emocje albo powiedzieć prawdę – to za każdym razem dostawałam za to w d… Byłam krytykowana, uciszana, odrzucana. Rzadko przyniosło to coś dobrego. Więc ciężko mi się zgodzić, że wszystkim warto mówić prawdę i pokazywać prawdziwe emocje. Owszem, są ludzie, którzy to docenią. Ale niestety są i tacy, co jeszcze bardziej za to zgnoją i wykorzystają.
Mam podobny opór, jeśli chodzi o uznanie za wartościowe pewne jednostki, które np. szczególnie zasłużyły się w historii ludzkości ;-) ale też można na to spojrzeć tak, że były lekcją dla zbiorowej świadomości? i będą się powtarzać, dopóki lekcja nie zostanie odrobiona? a przestępcy często są osobami ciężko doświadczonymi w dzieciństwie, może gdyby ktoś na czas wyciągnął rękę, objął miłością … staram się też separować zachowanie od człowieka. To zachowanie może być złe. To takie luźne myśli, ale odkąd staram się nie oceniać, a wychodzić z punktu miłości, akceptacji, że jest jak jest, jest we mnie więcej zgody i spokoju, coraz więcej, a coraz mniej złych myśli i zamartwiania. Odkryciem było dla mnie, że człowiek nie ma do końca wpływu na to, co go spotka, ale ma – na swoją reakcję. Kiedyś dałam się ponosić, teraz obserwuję siebie, robię stopklatkę, czasem świadomie zmieniam myśl … działa! Cudownie też podziałało na mnie zrozumienie, ze pewne rzeczy wynikają z ego … To już tak bardziej do Honoraty i Sylwii, to nie jest pierwszy kurs, jaki robię, ale naprawdę bardzo mi pasuje, układa pewne rzeczy bardzo, gruntuje. Dziękuję :)
Katarzyna Dziedzic
10 lutego 2023 00:42
Wiem, że nie należy się porównywać, że porównania jakich ja dokonuje nie są dla mnie dobre, ponieważ wybiram najgorszą wersję siebie z najlepszą widzianą przeze mnie wersję kogoś innego. Mam bardzo niskie poczucie własnej wartości i brakuje mi pewności siebie. Jeszcze nie przeszłam drogi do akceptacji, czuje że jestem świadoma rzeczy, które pomogą mi w procesie do zrozumienia i przejścia drogi głównej intencji kursu, ale jeszcze nie potrafie tego zrobić, dlatego piszę z pomocą. Wiem, że normalnośc to słowo, którego każdy ma swoją definicję. Wiem, że powinnam akceptoważ każdego, ale nie potrafie. Jestem chorobliwie zazdrosna, trochę poprzez moje kompleksy i brak pewności siebie, ale też przez sytuację w jakiej się znajduję. Mam mojego pierwszego chłopaka (ja lat 24, chłopak 27). Zawsze uważałam, że znajdę jednego którego będę pewna i będzie on na całe życie. Jeszcze nie potrafie żyć teraźniejszością, uczę się tego. Dlatego w głowie za nim go poznałam, opracowałam sobie obraz związku, który obecny (relacja) tak nie wygląda. Rozumiem to chociaż jest to dla mnie ciężkie, ponieważ żyjąć w jakiejś cudownej bajce wyobrażeń, zderzam się teraz ze ścianą rzeczywistości. Mój chłopak nie ma przyjaciół mężczyzn, on ma przyjaciółki – kobiety, w dodatku są to 2 kobiety w których był zakochany na studiach (z jedną z nich mieszkał w pokoju przez 2 lata, nawet gdy ona była w związku z innym mężczyzną), obydwie kochał, obydwie go „odrzuciły” jako propozycje chłopaka, ale chciały z nim dalej utrzymywać kontakty w formie przyjacielskiej. Ja NIE potrafię tego zaakceptować. Mam świadomość tego, że jak nie zaakceptuje ich relacji, która nie mieści mi się w głowie, nie jest w moich granicach, to nasz związek przestanie istnieć po jakimś czasie mimo iż bardzo nam na sobie zależy, ponieważ on będzie zmęczony ciągłym komplementowaniem mnie i umacnianiem w przekonaniu że mnie kocha i jestem jedyną, a ja nie wytrzymam już psychicznie tego, że niby akceptuje ich rellacje, ale tego nie robię, bo mi nie pasuje.
W którymś z zadań miałam wypisać moje zapalniki – w ich przypadku wszystko mnie „odpala”:
to że wiem, że robią sobie naleśniki
że grają razem w szachy
że chodza razem na śniadania
że mieli w pomyśle pojechac na wspólną wycieczkę
że mieli razem iść do kina
że chodzą razem na ściankę wspinaczkową
że piszą do siebie wiadomości praktycznie codziennie
że kupują sobie prezenty
Itd. zawsze spotykają się tylko w dwójkę i to też mnie denerwuje. Albo się widzi z jedną albo z drugą. Nie widzą się w większym gronie, bo mój chłopak nie polubił ich chłopaków. Dla mnie jest to słaba sytuacja. Moja przyjaciółka z chłopakiem chcą się z nami widywac, byliśmy razem na nartach itd, ale z jego przyjaciłkami nie mam takiej możliwości. Widziałam się z nimi raz na żywo i jedna mnie zaakceptowała a druga powiedziała mojemu chłopakowi, że jestem straszną szmatą i że nie pasujemy do siebie. Powiem tak, też jej nie lubie ale mówią tłumaczy się winny, natomiast ja byłam starostą na studiach, byłam w samorządzie, pomagałam ludziom, jestem osobą spokojną, domatorką i wrażiwą, empatyczną. Popytałam innych osób wiem, że to tylko ich opinie, ale odp były jednoznaczne jego przyjaciółka jest egoistką, zawsze robi wszystko pod siebie i jest niezłą manipulatorką, lubi wzbudzać zazdrość w innych kobietach, jak przyszła do mojego pokoju to zapytała czy może wyjść na balkon – jak już na niego wyszła, powiedziała że zawsze sparwdza widoki w akademikach i stwierdza, że ten w którym mieszkała z moim chłopakiem był najlepszy (tylko po to żeby na sam początek spotkania już wbić mi małą szpilkę). Mój chłopak tłumaczy mi to tak, że ona jest chamska dla innych i on jej to wtedy mówi, a ona odpowiada, że jest tego świadoma, ale tak postępuje bo jej to pasuje, ale jeśli dla niego jest miła, to on ma do tego luz.
Życie jest niesprawiedliwe. Prawda jest taka, że oceniam ludzi i się do nich porównuje. Nie jestem złym człowiekiem, wiem że musze wypracować w sobie poczucie wartości siebie. Wiem, że musze zaakceptowac ich relacje ale nie potrafie i jest to dla mnie bardzo bolesne. Co mam zrobić aby ich zaakceptować? Czy to normalne że mój chłopak ma dwie swoje poprzednie miłości za przyjaciółki? Jak moja zazdrość może nie zniszczyć tej relacji, jak ją zniwelować?
Dużo teraz czytam o moich przekonaniach , wiem że muszę je zmienić.
Ale dlaczegotylko ja mam się zmienić, dlaczego ja mam iść na kompromis?
Czy można przyjaźnić się z osobą, która jest toksyczna dla innych, ale nie dla Cb?
Jedna z kobiet podzieliła się swoim zapiskiem na yt dotyczącym zazdrości, powtarzam sobie to, ale nie działa,więc moje pyt brzmi co mam zronić jak zadziałać, aby uratować tą relację (byliśmy nawet na jednym spotkaniu dla par u psychologa i ja byłam na jednym indywidualnie): „Wiem czym naprawdę jest miłość i życie. Jest wolnością. Każdy może zawsze wybrać co chce i inni ludzie wzbudzają w nas emocje. To jest normalne lubić innych ludzi, to jest normalne, że podobają nam się inni ludzie, to co jest wyjątkowe to nasza więź, która jest oparta na naszym własnym wyborze, zaufaniu. On może lubić inne kobiety, mogą mu się nawet podobać i nadal może wybrać mnie. On widzi inne kobiety, nie mam na to wpływu, on może nawet coś poczuć do kogoś innego, nie mam nad tym kontroli. Na teraz wybrał mnie. Wiem, ze mam dla niego wartość i nasza więź ma dla niego wartość, a przede wszystkim ja mam dla siebie wartość. On nie jest moim najwyższym celem, on nie jest moim źródłęm życia. Mam swoje życie, mam siebie”.
Kochana. Wszystko czego doświadczasz jest odbiciem tego w co wierzysz i czujesz na swój temat świadomie lub nawet bardziej podświadomie.
Dlatego tylko praca ze sobą, może to zmienić.
Przestań skupiać sie na chłopaku i na tych koleżankach,
Skup sie na sobie i na tym kim ty jesteś w relacji której pragniesz i jak Cie postrzega w tej relacji której pragniesz chłopak.
Zobacz sobie ostatnie dwa podcasty na temat wizualizacji metodą Neville’a Goddarda na naszym kanale na YouTube.
Ja , rzeczywiście łatwo i długo chowam urazy i wtedy wobec tej drugiej osoby czuję się lepsza. Ten schemat zauważyłam wcale niedawno, nie umiem sobie z tym poradzić.
Róża Sz
10 kwietnia 2023 15:52
Czy moge stwierdzić, ze poczynilam jakis progres, jeśli kiedyś wystrojona albo inaczej ubrana osoba wzbudzala we mnie myśli „O matko jak ona sie ubrala” etc. ale teraz łapię się na tym i myślę sobie: „ale super! Ta osoba ma swój styl”, „ale wygląda kolorowo”. Od kiedy patrze na kobiety, które nie wstydza sie swoich cial i nie martwia sie czy jakas faldka im wychodzi – sama jestem w lepszej relacji ze swoim cialem, a kiedyś lubilam oceniac kobiety jak miały nadprogramowe kg, porównywałam się do nich i jednocześnie nie lubiłam siebie… Chyba jestem na dobrej drodze ale łapie sie na innych myślach.. czy jesli bede je tak przeprogramowywac na inne myśli… bardziej pozytywne moge to zmienic? Ma to sens co napisalam? xD
Mam właśnie podobnie i czuję się uwolniona. Świetne uczucie.
Dorota Zabłocka
2 czerwca 2023 09:43
Jestem panią Dorotą Nauczycielką 😁❤️ jestem RównieWażna jak każdy Człowiek 🌹
Aleksander Ewich
23 sierpnia 2023 08:51
Czy to lekcja rozciągnięta na 5 dni i dopiero można przejść do kolejnej?
Karolina Jania
20 września 2023 00:30
Zauważyłam że zdarza mi się często czepiać się i oceniać niektóre z moich koleżanek i to te z którymi jestem najbliżej….Nie lubię tego w sobie i chciałabym umieć przyjmować je zawsze takimi jakie są. Nic mi to nie daje oprócz poczucia że jestem pośród ludzi-przyjaciol którzy są inni ode mnie poglądowo, społecznie itd. Jest mi wtedy wstyd że myślę w ujmujący sposób o osobach które odgrywają ważną rolę w moim życiu- bo przyjaciół z którymi widzę się na co dzień. Chciałabym widzieć w nich wspaniałe osoby, a nie czuć rozczarowanie….i poczucie, że ciągną mnie w dół. Myślę, że odzywa się u mnie echo przeszłości, kiedy to byłam zbyt nieśmiała żeby trzymać z tymi dynamicznymi, przebojowymi i z fantazją i trzymałam z tymi którzy byli mniej energiczni, wolni, bardziej nieśmiali, nieco zahukani. Często przez to byłam rozczarowana i czułam, że podcinają mi skrzydła. Przez to byłam trochę nie na miejscu…i nie mogłam wspólnie się realizować. Nawiasem mówiąc praca w grupie w szkole zawsze mnie męczyła, choć uwielbiam być pośród przyjaciół i ludzi. Teraz gdy to napisałam wydaje mi się to totalnie bez sensu i czuję się jakbym szukała dziury w całym;) skąd to wieczne poszukiwanie bratniej duszy?
dziękuję za odpowiedź. Wydaje mi się, że jestem pozytywnie po kumpelowsku nastawiona do siebie. Ostatnio po tych kursach zrobiłam się produktywnie kytyczna- w sensie widzę te niewspierające reakcje i staram się naprawić ten mój automatyzm dzialania. W tej chwili jestem w jakby w fazie uczenia się – obserwuję, zauważam, staram się zmienić jesli cos mi się nie spodoba (w sobie). Dlatego jakby jestem zalewana prawie kazdego dnia jakims spostrzezeniem na swoj temat;) przyjmuję to z opóxnieniem dnia albo kilku godzin na spokojnie, czasami dzwonię i rozmawiam o tym z bliską mi osobą i w zasadzie teżjakbym słyszała swoje słowa, które gdzieś utknęły i same nie mogły się wydostać na wierzch – więc jeszcze korzystam z pomocy „wentyla”;))
pozdrawiam
Małgorzata Paw
20 września 2023 16:55
Zauważyłam, że oceniam zachowanie koleżanki – takie ciągłe małe kłamstewka. To odbicie ” lustra” – uświadomiłam sobie, że sama czasami robię podobnie i nie jestem do końca szczera. Jak mogę to uzdrowić? Czy dobrze myślę, że poprzez akceptację mojego zachowania i jego zmianę, a przez to nie oceniania koleżanki?
Tak przez przyjęcie, że to też Ty i potem wprowadzenie takiego, które chcesz na teraz ucieleśniać.
Kamila Sączawa - Blaszyński
13 października 2023 12:45
Piękna lekcja, dziękuję. Bardzo uwalniająca. Widzę, że czeka mnie wiele pracy z tym tematem. Bo z jednej strony wymagam od siebie dużo, ale też i oceniam innych. Przepracowanie tego i zrozumienie, że wszyscy w pełni JESTEŚMY tak samo ważni, ściąga ze mnie ogromne jarzmo starania się za bardzo.
Agnieszka Pawlikowska
10 listopada 2023 18:19
zaobserwowałam, że kolega narzekajacy na sprzęt AGD budzi moją ocenę. Miałam myśli że „narzeka, marnotrawi swoją energię i wchodzi z rolę ofiary”. czułam sie w tym momencie dojrzalsza bo ja nie poswiecam energii na cos czego nie moge zmienic, chociaz generalnie bardzo kolege szanuję i nie ujmuję mu wartości, widzę tlyko że tkwi w bezproduktywnych moim zdaniem działaniach. czy cos takiego tez nadaje sie do pracy w temacie tej lekcji?
Mariola Spoko
13 listopada 2023 23:32
Nie mogę przeboleć tej lekcji.
Czyli przykładowo gwałciciel dzieci, seryjny morderca jest tak samo wartościowy jak Ty? Albo „ludzie” którzy krzywdzą zwierzęta ( nie będę opisywać w jaki sposób bo to zbyt drastyczne) dla zaspokojenia swoich chorych rządz seksualnych też są tak samo wartościowi jak Ty? Połączeni jesteśmy linią miłości? Przepraszam, ale dla mnie to jedna wielka bzdura. Są „ludzie” którzy wnoszą tylko krzywdę i cierpienie do tego świata, ja ich nazywam złodziejami tlenu. Bez pewnych jednostek świat byłby piękniejszy. Wygodnie użyłyście przykładu bezdomnego, ale niektórzy to po prostu czyste zło i treści typu, że wszyscy są równi i wartościowi, że jesteśmy połączeni linią miłości, to według mnie jakiś absurd. Brzmi to jak jedna z tandetnych mantr po to, żeby żyło się wygodniej przymykając oczy na to, co naprawdę dzieje się na tym świecie.
Być może jestem za głupia żeby to zrozumieć dlatego proszę o wytłumaczenie mi tej lekcji oraz jaką wartość mają osoby krzywdzące inne istoty,ale na dzień dzisiejszy uważam, że grubo przesadziłyście.
Liczę się z tym, że otrzymam odpowiedź „to jest o tobie” – złoty środek na każde pytanie.
Tutaj masz więcej na ten temat https://youtu.be/dKCkbFzjgW0 Jeśli będziesz to chciała zrozumieć, to będzie ciężko. Wszystko jest energią i doświadczasz tego czym jesteś tak naprawdę w środku. Czym jesteś dla siebie emocjonalnie. I w co wierzysz na temat swój i świata. Dlatego mimo tego że ludzie są w tym samym miejscu będą doświadczać czegoś innego. Nie chodzi o zamykanie oczu na coś, tylko zadanie sobie pytania co w tym jest dla mnie i jak ja mogę to zmienić w sposób energetyczny, ponad umysłem :)
W jakiejś książce kiedyś przeczytałam, że słońce świeci tak samo zarówno na „złoczyńcę” jak i na „dobrego człowieka, a drzewa w upalny dzień służą swoim cieniem zarówno „gwałcicielowi” jak i „normalnemu człowiekowi”. Przyroda nie wartościuje i nie ocenia innych, po prostu jest dla każdego w całej swojej okazałości :)
Dokładnie. Wszystko w swej istocie jest neutralne. Tylko umysł to ocenia nie widząc, że to czy to czemuś służy. Wiadomo – umysł ma z tego korzyść – może czuć się lepszy na poziomie podświadomym
Anna Lubrant
7 stycznia 2024 21:45
Uwazam ,ze kazdy jest inny I ta innosc czasem z nami wspolgra czasem nie ,mozliwe ze za szybko wyciagne wnioski zamiast poczekac I dac potoczyc sie danej sytuacji . Wiecej pokory w sobie mniej oceniania.
Katarzyna Krycka
15 lutego 2024 07:51
Witam, mam na imię Kasia i mam 49 lat.
Do 45 roku życia żyłam przeszłoscią,” mieliłam” swoje traumy i zganaiłam na nie swoje wszystkie niepowodzenia,Jednak dodać tu muszę,że mam też ogrom sukcesów
Cóż przeczytałam mnóstwo książęk jak wyjśc z tego kołworotka i mentalności skrzywdzonego dziecka,robiłam też kursy, brałam udział w róznych spotkaniach,
Przeczytałam książki Nevilla mam duże zrozumienie Jego wiedzy… lecz ten kurs sięga dna mojego serca! ja chyba dopiero teraz docieram do prawdziwej siebie. Honorata, Sylwia nie mam słów wdzieczności! Kocham Was i dziekuję
W moim przypadku na piedestale jestem niżej niż inni. Inni są mądrzejsi, lepsi, wiedzą lepiej… Problem mam zwłaszcza z osobami, które uważam za „autorytety”. Podpowiedzcie proszę jak zacząć z tym pracować.
Na początek zacznij kwestionować autorytety i sprawdzać kiedy powstał podziw dla nich. Lub kto doceniał tego typu osoby, stawiając je na piedestale, przez co stworzył się wzór który powtarzasz. Czyli np. Mama chwaliła lekarzy, albo np. dany typ człowieka – oczytanego, robiącego karierę. I teraz to kojarzy się z autorytetem u osoby, na której miłości nam zależało. A więc szuka się takich autorytetów i stawia się je na piedestale.
A jeśli druga strona nie chce poznać tego co myśle i czuje? Jeśli nie mam możliwości tego uzewnętrznić i muszę to tłumić w sobie?
słuchając Was, można by pomyśleć, że np. człowiek bez kultury, który głośno rozmawia przez telefon w komunikacji miejskiej, nie zwracając uwagi na innych podróżnych jest równie wartościowy jak by tę zaletę posiadał?…czy dobrze rozumuję?…lub jeśli mnie denerwuje, to muszę poszukać jakiegoś braku u siebie…?
Wszystko w innych ludziach, co wywołuje nasze reakcje jest o nas samych. Ludzie to lustra albo tego, co nas w nas samych denerwuje, albo tego, za czym tęsknimy. Ocena – bez kultury – płynie z uwarunkowań społecznych, doświadczeń, tego co się mówi nam co jest kulturalne, a co nie. Nie ma nic wspólnego z prawdą = w niej wszystko jest neutralne. Ale głośne mówienie – może np. uruchamiać w Tobie żal czy wkurzenie o to, że Ty sama nie potrafisz głośno stawać za sobą. To taki przyklad z brzegu dla zobrazowania.
Może jestem mało pojętna, ale ta teoria Junga mnie uwiera, bo co z sytuacją gdy denerwuje mnie pijana osoba wsiadająca za kierownicę samochodu lub sadysta pastwiący się nad zwierzęciem… czy czasami coś nie jest porostu dobre lub naganne? Być może błędem jest dopasowywanie na siłę, do własnych lęków czy kompleksów, irytującą nas sytuację czy osobę…zamiast uznać fakt, że konkretna sytuacja lub osoba jest po prostu zła, nieakceptowalna przez nas, bo nie jesteśmy zwyrolem…?
I tu warto sobie zadać pytanie – czy akceptuję siebie, gdy zachowuję się „nagannie”? Jak często znęcam się nad sobą, np. przekraczając swoje granice czy pomijając swoje potrzeby? Zasada lustra nie działa na płaszczyźnie skutku a przyczyny. Właśnie dlatego jest tak niewygodna dla umysłu. :) Owszem, możesz uznać kogoś lub coś za złe, ale czy to oznacza, że to nie jest też o Tobie?
I znowu zagwozdka…będę myśleć.
tzn. że naganne zachowanie też należy akceptować z miłości do siebie? czy pracować nad zmianą zachowań negatywnych…? Czuję, że się w tym gubię.
tak, dokłanie – każe zachowanie, które uznajesz za naganne właśnie wymaga miłości do siebie i o nią woła
Ja też widzę, że ta teoria jest słaba. Rozumiem, że niedoskonałości trzeba w sobie akceptować jeśli nie krzywdzą drugiego człowieka. Ale co jeśli jakiś człowiek kocha mordować, gwałcić. Jak można w kimś albo w sobie zaakceptować takie zachowania I jeszcze usprawiedliwiać miłością do siebie? No załóżmy, że sprawia mi to przyjemność. Co wtedy? Czy według Was to nie są złe zachowania?
Nie ma złych zachowań. To jest ocena umysłu, który bardzo chce sobie wszystko poszufladkować i przypisać do tego co zna. Nie ma także czegoś takiego jak niedoskonałości. Bo każdy ma i cień i światło. Dopóki nie akceptujemy swojego cienia, będziemy go doświadczać ze świata z zewnątrz. Kiedy kochasz bezwarunkowo, może Ci sie nie podobać zachowanie, ale kochasz człowieka. Nie jesteśmy tu aby oceniać innych, tylko pracować ze sobą samym czy samą. A dzięki temu mieć wpływ na transformację do okoła nas. Kiedy przestaniemy mordować siebie sami w wielu aspektach – wówczas na zewnątrz też będzie mniej takich zachowań. Wszystko pokazuje nam na nas – w konktekście emocji i energii. NIe da się tego oszukać. Jakkolwiek mało wygodne to jest :)
Witam, dziękuję za wspaniały kurs :-) Ale już pojawiły się pewne problemy – opór z ćwiczeniami. Jeden to to, że ciężko mi uznać, że wszyscy ludzie są cenni, dobrzy i tak samo wartościowi dla świata. W sensie Putin, gwałciciele, mordercy są tak samo cenni? Aż wzdrygam się na samą myśl. Drugie to opór z ćwiczeniem pokazywania emocji i mówienia prawdy. Zawsze byłam szczera,, ale to mówienie prawdy przyniosło mi chyba więcej szkody niż pożytku. Jak robiłam to ćwiczenie i wypisywałam ile razy odważyłam się pokazać swoje emocje albo powiedzieć prawdę – to za każdym razem dostawałam za to w d… Byłam krytykowana, uciszana, odrzucana. Rzadko przyniosło to coś dobrego. Więc ciężko mi się zgodzić, że wszystkim warto mówić prawdę i pokazywać prawdziwe emocje. Owszem, są ludzie, którzy to docenią. Ale niestety są i tacy, co jeszcze bardziej za to zgnoją i wykorzystają.
Mam podobny opór, jeśli chodzi o uznanie za wartościowe pewne jednostki, które np. szczególnie zasłużyły się w historii ludzkości ;-) ale też można na to spojrzeć tak, że były lekcją dla zbiorowej świadomości? i będą się powtarzać, dopóki lekcja nie zostanie odrobiona? a przestępcy często są osobami ciężko doświadczonymi w dzieciństwie, może gdyby ktoś na czas wyciągnął rękę, objął miłością … staram się też separować zachowanie od człowieka. To zachowanie może być złe. To takie luźne myśli, ale odkąd staram się nie oceniać, a wychodzić z punktu miłości, akceptacji, że jest jak jest, jest we mnie więcej zgody i spokoju, coraz więcej, a coraz mniej złych myśli i zamartwiania. Odkryciem było dla mnie, że człowiek nie ma do końca wpływu na to, co go spotka, ale ma – na swoją reakcję. Kiedyś dałam się ponosić, teraz obserwuję siebie, robię stopklatkę, czasem świadomie zmieniam myśl … działa! Cudownie też podziałało na mnie zrozumienie, ze pewne rzeczy wynikają z ego … To już tak bardziej do Honoraty i Sylwii, to nie jest pierwszy kurs, jaki robię, ale naprawdę bardzo mi pasuje, układa pewne rzeczy bardzo, gruntuje. Dziękuję :)
Wiem, że nie należy się porównywać, że porównania jakich ja dokonuje nie są dla mnie dobre, ponieważ wybiram najgorszą wersję siebie z najlepszą widzianą przeze mnie wersję kogoś innego. Mam bardzo niskie poczucie własnej wartości i brakuje mi pewności siebie. Jeszcze nie przeszłam drogi do akceptacji, czuje że jestem świadoma rzeczy, które pomogą mi w procesie do zrozumienia i przejścia drogi głównej intencji kursu, ale jeszcze nie potrafie tego zrobić, dlatego piszę z pomocą. Wiem, że normalnośc to słowo, którego każdy ma swoją definicję. Wiem, że powinnam akceptoważ każdego, ale nie potrafie. Jestem chorobliwie zazdrosna, trochę poprzez moje kompleksy i brak pewności siebie, ale też przez sytuację w jakiej się znajduję. Mam mojego pierwszego chłopaka (ja lat 24, chłopak 27). Zawsze uważałam, że znajdę jednego którego będę pewna i będzie on na całe życie. Jeszcze nie potrafie żyć teraźniejszością, uczę się tego. Dlatego w głowie za nim go poznałam, opracowałam sobie obraz związku, który obecny (relacja) tak nie wygląda. Rozumiem to chociaż jest to dla mnie ciężkie, ponieważ żyjąć w jakiejś cudownej bajce wyobrażeń, zderzam się teraz ze ścianą rzeczywistości. Mój chłopak nie ma przyjaciół mężczyzn, on ma przyjaciółki – kobiety, w dodatku są to 2 kobiety w których był zakochany na studiach (z jedną z nich mieszkał w pokoju przez 2 lata, nawet gdy ona była w związku z innym mężczyzną), obydwie kochał, obydwie go „odrzuciły” jako propozycje chłopaka, ale chciały z nim dalej utrzymywać kontakty w formie przyjacielskiej. Ja NIE potrafię tego zaakceptować. Mam świadomość tego, że jak nie zaakceptuje ich relacji, która nie mieści mi się w głowie, nie jest w moich granicach, to nasz związek przestanie istnieć po jakimś czasie mimo iż bardzo nam na sobie zależy, ponieważ on będzie zmęczony ciągłym komplementowaniem mnie i umacnianiem w przekonaniu że mnie kocha i jestem jedyną, a ja nie wytrzymam już psychicznie tego, że niby akceptuje ich rellacje, ale tego nie robię, bo mi nie pasuje.
W którymś z zadań miałam wypisać moje zapalniki – w ich przypadku wszystko mnie „odpala”:
Itd. zawsze spotykają się tylko w dwójkę i to też mnie denerwuje. Albo się widzi z jedną albo z drugą. Nie widzą się w większym gronie, bo mój chłopak nie polubił ich chłopaków. Dla mnie jest to słaba sytuacja. Moja przyjaciółka z chłopakiem chcą się z nami widywac, byliśmy razem na nartach itd, ale z jego przyjaciłkami nie mam takiej możliwości. Widziałam się z nimi raz na żywo i jedna mnie zaakceptowała a druga powiedziała mojemu chłopakowi, że jestem straszną szmatą i że nie pasujemy do siebie. Powiem tak, też jej nie lubie ale mówią tłumaczy się winny, natomiast ja byłam starostą na studiach, byłam w samorządzie, pomagałam ludziom, jestem osobą spokojną, domatorką i wrażiwą, empatyczną. Popytałam innych osób wiem, że to tylko ich opinie, ale odp były jednoznaczne jego przyjaciółka jest egoistką, zawsze robi wszystko pod siebie i jest niezłą manipulatorką, lubi wzbudzać zazdrość w innych kobietach, jak przyszła do mojego pokoju to zapytała czy może wyjść na balkon – jak już na niego wyszła, powiedziała że zawsze sparwdza widoki w akademikach i stwierdza, że ten w którym mieszkała z moim chłopakiem był najlepszy (tylko po to żeby na sam początek spotkania już wbić mi małą szpilkę). Mój chłopak tłumaczy mi to tak, że ona jest chamska dla innych i on jej to wtedy mówi, a ona odpowiada, że jest tego świadoma, ale tak postępuje bo jej to pasuje, ale jeśli dla niego jest miła, to on ma do tego luz.
Życie jest niesprawiedliwe. Prawda jest taka, że oceniam ludzi i się do nich porównuje. Nie jestem złym człowiekiem, wiem że musze wypracować w sobie poczucie wartości siebie. Wiem, że musze zaakceptowac ich relacje ale nie potrafie i jest to dla mnie bardzo bolesne. Co mam zrobić aby ich zaakceptować? Czy to normalne że mój chłopak ma dwie swoje poprzednie miłości za przyjaciółki? Jak moja zazdrość może nie zniszczyć tej relacji, jak ją zniwelować?
Dużo teraz czytam o moich przekonaniach , wiem że muszę je zmienić.
Ale dlaczegotylko ja mam się zmienić, dlaczego ja mam iść na kompromis?
Czy można przyjaźnić się z osobą, która jest toksyczna dla innych, ale nie dla Cb?
Jedna z kobiet podzieliła się swoim zapiskiem na yt dotyczącym zazdrości, powtarzam sobie to, ale nie działa,więc moje pyt brzmi co mam zronić jak zadziałać, aby uratować tą relację (byliśmy nawet na jednym spotkaniu dla par u psychologa i ja byłam na jednym indywidualnie): „Wiem czym naprawdę jest miłość i życie. Jest wolnością. Każdy może zawsze wybrać co chce i inni ludzie wzbudzają w nas emocje. To jest normalne lubić innych ludzi, to jest normalne, że podobają nam się inni ludzie, to co jest wyjątkowe to nasza więź, która jest oparta na naszym własnym wyborze, zaufaniu. On może lubić inne kobiety, mogą mu się nawet podobać i nadal może wybrać mnie. On widzi inne kobiety, nie mam na to wpływu, on może nawet coś poczuć do kogoś innego, nie mam nad tym kontroli. Na teraz wybrał mnie. Wiem, ze mam dla niego wartość i nasza więź ma dla niego wartość, a przede wszystkim ja mam dla siebie wartość. On nie jest moim najwyższym celem, on nie jest moim źródłęm życia. Mam swoje życie, mam siebie”.
Kochana. Wszystko czego doświadczasz jest odbiciem tego w co wierzysz i czujesz na swój temat świadomie lub nawet bardziej podświadomie.
Dlatego tylko praca ze sobą, może to zmienić.
Przestań skupiać sie na chłopaku i na tych koleżankach,
Skup sie na sobie i na tym kim ty jesteś w relacji której pragniesz i jak Cie postrzega w tej relacji której pragniesz chłopak.
Zobacz sobie ostatnie dwa podcasty na temat wizualizacji metodą Neville’a Goddarda na naszym kanale na YouTube.
Dziękuję za odp ☺️
Ja , rzeczywiście łatwo i długo chowam urazy i wtedy wobec tej drugiej osoby czuję się lepsza. Ten schemat zauważyłam wcale niedawno, nie umiem sobie z tym poradzić.
Czy moge stwierdzić, ze poczynilam jakis progres, jeśli kiedyś wystrojona albo inaczej ubrana osoba wzbudzala we mnie myśli „O matko jak ona sie ubrala” etc. ale teraz łapię się na tym i myślę sobie: „ale super! Ta osoba ma swój styl”, „ale wygląda kolorowo”. Od kiedy patrze na kobiety, które nie wstydza sie swoich cial i nie martwia sie czy jakas faldka im wychodzi – sama jestem w lepszej relacji ze swoim cialem, a kiedyś lubilam oceniac kobiety jak miały nadprogramowe kg, porównywałam się do nich i jednocześnie nie lubiłam siebie… Chyba jestem na dobrej drodze ale łapie sie na innych myślach.. czy jesli bede je tak przeprogramowywac na inne myśli… bardziej pozytywne moge to zmienic? Ma to sens co napisalam? xD
Ma sens. I fajne te zmiany.
Mam właśnie podobnie i czuję się uwolniona. Świetne uczucie.
Jestem panią Dorotą Nauczycielką 😁❤️ jestem RównieWażna jak każdy Człowiek 🌹
Czy to lekcja rozciągnięta na 5 dni i dopiero można przejść do kolejnej?
Zauważyłam że zdarza mi się często czepiać się i oceniać niektóre z moich koleżanek i to te z którymi jestem najbliżej….Nie lubię tego w sobie i chciałabym umieć przyjmować je zawsze takimi jakie są. Nic mi to nie daje oprócz poczucia że jestem pośród ludzi-przyjaciol którzy są inni ode mnie poglądowo, społecznie itd. Jest mi wtedy wstyd że myślę w ujmujący sposób o osobach które odgrywają ważną rolę w moim życiu- bo przyjaciół z którymi widzę się na co dzień. Chciałabym widzieć w nich wspaniałe osoby, a nie czuć rozczarowanie….i poczucie, że ciągną mnie w dół. Myślę, że odzywa się u mnie echo przeszłości, kiedy to byłam zbyt nieśmiała żeby trzymać z tymi dynamicznymi, przebojowymi i z fantazją i trzymałam z tymi którzy byli mniej energiczni, wolni, bardziej nieśmiali, nieco zahukani. Często przez to byłam rozczarowana i czułam, że podcinają mi skrzydła. Przez to byłam trochę nie na miejscu…i nie mogłam wspólnie się realizować. Nawiasem mówiąc praca w grupie w szkole zawsze mnie męczyła, choć uwielbiam być pośród przyjaciół i ludzi. Teraz gdy to napisałam wydaje mi się to totalnie bez sensu i czuję się jakbym szukała dziury w całym;) skąd to wieczne poszukiwanie bratniej duszy?
Ponieważ nie stałaś się nią sama dla siebie :) Kiedy przyjmiesz każdy aspekt siebie, przyjmiesz też każdy aspekt innych
dziękuję za odpowiedź. Wydaje mi się, że jestem pozytywnie po kumpelowsku nastawiona do siebie. Ostatnio po tych kursach zrobiłam się produktywnie kytyczna- w sensie widzę te niewspierające reakcje i staram się naprawić ten mój automatyzm dzialania. W tej chwili jestem w jakby w fazie uczenia się – obserwuję, zauważam, staram się zmienić jesli cos mi się nie spodoba (w sobie). Dlatego jakby jestem zalewana prawie kazdego dnia jakims spostrzezeniem na swoj temat;) przyjmuję to z opóxnieniem dnia albo kilku godzin na spokojnie, czasami dzwonię i rozmawiam o tym z bliską mi osobą i w zasadzie teżjakbym słyszała swoje słowa, które gdzieś utknęły i same nie mogły się wydostać na wierzch – więc jeszcze korzystam z pomocy „wentyla”;))
pozdrawiam
Zauważyłam, że oceniam zachowanie koleżanki – takie ciągłe małe kłamstewka. To odbicie ” lustra” – uświadomiłam sobie, że sama czasami robię podobnie i nie jestem do końca szczera. Jak mogę to uzdrowić? Czy dobrze myślę, że poprzez akceptację mojego zachowania i jego zmianę, a przez to nie oceniania koleżanki?
Tak przez przyjęcie, że to też Ty i potem wprowadzenie takiego, które chcesz na teraz ucieleśniać.
Piękna lekcja, dziękuję. Bardzo uwalniająca. Widzę, że czeka mnie wiele pracy z tym tematem. Bo z jednej strony wymagam od siebie dużo, ale też i oceniam innych. Przepracowanie tego i zrozumienie, że wszyscy w pełni JESTEŚMY tak samo ważni, ściąga ze mnie ogromne jarzmo starania się za bardzo.
zaobserwowałam, że kolega narzekajacy na sprzęt AGD budzi moją ocenę. Miałam myśli że „narzeka, marnotrawi swoją energię i wchodzi z rolę ofiary”. czułam sie w tym momencie dojrzalsza bo ja nie poswiecam energii na cos czego nie moge zmienic, chociaz generalnie bardzo kolege szanuję i nie ujmuję mu wartości, widzę tlyko że tkwi w bezproduktywnych moim zdaniem działaniach. czy cos takiego tez nadaje sie do pracy w temacie tej lekcji?
Nie mogę przeboleć tej lekcji.
Czyli przykładowo gwałciciel dzieci, seryjny morderca jest tak samo wartościowy jak Ty? Albo „ludzie” którzy krzywdzą zwierzęta ( nie będę opisywać w jaki sposób bo to zbyt drastyczne) dla zaspokojenia swoich chorych rządz seksualnych też są tak samo wartościowi jak Ty? Połączeni jesteśmy linią miłości? Przepraszam, ale dla mnie to jedna wielka bzdura. Są „ludzie” którzy wnoszą tylko krzywdę i cierpienie do tego świata, ja ich nazywam złodziejami tlenu. Bez pewnych jednostek świat byłby piękniejszy. Wygodnie użyłyście przykładu bezdomnego, ale niektórzy to po prostu czyste zło i treści typu, że wszyscy są równi i wartościowi, że jesteśmy połączeni linią miłości, to według mnie jakiś absurd. Brzmi to jak jedna z tandetnych mantr po to, żeby żyło się wygodniej przymykając oczy na to, co naprawdę dzieje się na tym świecie.
Być może jestem za głupia żeby to zrozumieć dlatego proszę o wytłumaczenie mi tej lekcji oraz jaką wartość mają osoby krzywdzące inne istoty,ale na dzień dzisiejszy uważam, że grubo przesadziłyście.
Liczę się z tym, że otrzymam odpowiedź „to jest o tobie” – złoty środek na każde pytanie.
Tutaj masz więcej na ten temat https://youtu.be/dKCkbFzjgW0 Jeśli będziesz to chciała zrozumieć, to będzie ciężko. Wszystko jest energią i doświadczasz tego czym jesteś tak naprawdę w środku. Czym jesteś dla siebie emocjonalnie. I w co wierzysz na temat swój i świata. Dlatego mimo tego że ludzie są w tym samym miejscu będą doświadczać czegoś innego. Nie chodzi o zamykanie oczu na coś, tylko zadanie sobie pytania co w tym jest dla mnie i jak ja mogę to zmienić w sposób energetyczny, ponad umysłem :)
W jakiejś książce kiedyś przeczytałam, że słońce świeci tak samo zarówno na „złoczyńcę” jak i na „dobrego człowieka, a drzewa w upalny dzień służą swoim cieniem zarówno „gwałcicielowi” jak i „normalnemu człowiekowi”. Przyroda nie wartościuje i nie ocenia innych, po prostu jest dla każdego w całej swojej okazałości :)
Dokładnie. Wszystko w swej istocie jest neutralne. Tylko umysł to ocenia nie widząc, że to czy to czemuś służy. Wiadomo – umysł ma z tego korzyść – może czuć się lepszy na poziomie podświadomym
Uwazam ,ze kazdy jest inny I ta innosc czasem z nami wspolgra czasem nie ,mozliwe ze za szybko wyciagne wnioski zamiast poczekac I dac potoczyc sie danej sytuacji . Wiecej pokory w sobie mniej oceniania.
Witam, mam na imię Kasia i mam 49 lat.
Do 45 roku życia żyłam przeszłoscią,” mieliłam” swoje traumy i zganaiłam na nie swoje wszystkie niepowodzenia,Jednak dodać tu muszę,że mam też ogrom sukcesów
Cóż przeczytałam mnóstwo książęk jak wyjśc z tego kołworotka i mentalności skrzywdzonego dziecka,robiłam też kursy, brałam udział w róznych spotkaniach,
Przeczytałam książki Nevilla mam duże zrozumienie Jego wiedzy… lecz ten kurs sięga dna mojego serca! ja chyba dopiero teraz docieram do prawdziwej siebie. Honorata, Sylwia nie mam słów wdzieczności!
Kocham Was i dziekuję